
Strajki nauczycieli wywołały nie tak dawno nieustającą do dziś dyskusję na temat zarobków w oświacie. Jak to jest? Nauczyciele zarabiają za dużo czy za mało? Zdania są podzielone. A prawda, jak zwykle, leży pośrodku.
Najpierw przedstawię argumenty za tym, że nauczyciele zarabiają za mało. A w drugiej części artykułu za tym, że zarabiają za dużo.
Nauczyciele zarabiają za mało
Zasadnicza minimalna pensja nauczyciela, rozpoczynającego pracę w szkole państwowej wynosi w 2019 roku 1 834 złote netto. Od września będzie trochę więcej. Ale i tak to nie jest imponująca kwota, gdy porównamy to z podstawowym wynagrodzeniem 2 226 zł początkującego pracownika w Lidlu (nieważne czy masz studia, czy nie). Tyle zarabia nauczyciel stażysta na początku swojej pracy. Nauczyciel dyplomowany (to najwyższy stopień awansu, możliwy do uzyskania po 7 latach pracy) otrzyma na rękę 2492 złote. Co prawda, obiecywane są podwyżki, ale na razie zarobki wyglądają właśnie tak. Mało młodych ludzi decyduje się na pracę w szkole; wolą pracę w korporacji, gdzie dostaną na początek 3 500 zł netto i będą w stanie przy takiej pensji spokojnie kupić małe mieszkanie na kredyt. W przypadku nauczyciela stażysty to jest niemożliwe. Trochę więcej informacji o zarobkach znajdzie się w drugiej części tego wpisu.
To odpowiedzialna praca
Nauczyciele nie tylko uczą. Wychowują, pełnią funkcje mediatora, psychologa, pedagoga, terapeuty, rozjemcy, lidera, księgowego, operatora turystycznego, animatora, trenera, niańki, i jeszcze wiele innych, w zależności od wieku i potrzeb uczniów. To jeden z najbardziej wielofunkcyjnych zawodów, jaki można sobie wyobrazić. Jeżeli uczeń przychodzi do mnie z problemem (zakochał się, rzuciła go dziewczyna, rodzice się kłócą, przyjaciel ma depresję) nie możesz mu przecież powiedzieć, że właśnie masz przerwę, albo że teraz musisz wypełnić dziennik. Stajesz się na te kilka minut psychologiem, swego rodzaju powiernikiem. Przypominam sobie teraz rozmowę z jedną uczennicą, która na przerwie przeprosiła mnie, że nie przychodzi na piątkowy francuski ponieważ nie starcza jej już sił. Wyznała mi, że jest wyśmiewana w swojej klasie i wytrzymuje przebywanie w szkole w takich warunkach tylko do środy. Nie powiedziała tego wychowawczyni, ani pedagog, a powiedziała to mi. Na takie zaufanie pracuje się długo. Warto jednak poświęcać ten czas przerw na krótkie rozmowy, które właśnie budują zaufanie, co procentuje na pracy na lekcji.
To praca z często “trudnym” klientem
Nauczyciel uczy (zależnie od przedmiotu) od kilkudziesięciu do kilkuset uczniów. Każdy z tych uczniów ma rodziców. Każdy uczeń oraz każdy rodzic ma (i ma pełne prawo mieć) własne oczekiwania, obawy, nadzieje, ambicje i potrzeby. Jedni są bardziej kulturalni, inni mniej. Jedni bardziej zainteresowani wykształceniem, inni wcale. I większość oczekuje, że nauczyciel indywidualnie odniesie się, właściwie zareaguje, w oczekiwany sposób spełni prośby (często żądania) podopiecznych i ich opiekunów. To niełatwe. Trójkąt: rodzic-nauczyciel-uczeń to relacje wymagające sporej wiedzy psychologicznej, dużej delikatności i ponadprzeciętnych umiejętności interpersonalnych. Często największych trudności przysparza relacja z rodzicem. Miałem taką uczennicę – bardzo wrażliwą, bardzo pracowitą i z dużymi deficytami pamięci. Oraz nadmierną presją rodziców. Dziewczyna zaczęła mieć myśli samobójcze. I co z tym zrobić? Wysłać do psychologa? Byłoby najłatwiej i najlepiej. Ale okazało się, że rodzice nie widzą problemu i absolutnie do żadnego psychologa nie mają zamiaru iść. Problem udało się rozwiązać, ale rodzina wiele nie pomogła. Zadziałało za to silne wsparcie ze strony nauczycieli, katechety i grupy koleżanek dziewczyny. Nauczyciel nie jest tylko urzędnikiem, musi stanąć na rzęsach, żeby wesprzeć ucznia wtedy, kiedy czuje się zagubiony. Wiem, że nie zawsze tak jest, ale wiem też, że tak być powinno.
Z drugiej strony, kiedy trafia się na ucznia sprawiającego problemy wychowawcze, źródła najlepiej poszukać w najbliższym środowisku. Wychowując, modeluje się postawę dziecka i często trudny uczeń to również trudny rodzic. Albo rodzic mało zainteresowany dzieckiem. Rodziców wychowuje się najtrudniej.
Duża ilość nadgodzin
Najczęściej niepłatnych, albo słabo płatnych. Osławione 18 (lub 20, w zależności od szkoły) godzin pracy na pełen etat to mit, który najbardziej boli nauczycieli. Rzadko kto tyle pracuje. To tylko godziny dydaktyczne, czyli lekcje. Tylko lekcje. Żeby przeprowadzić lekcję, nauczyciel musi się do niej przygotować. Każda lekcja wygląda inaczej. Ten sam temat w różnych grupach realizuje się inaczej. Każda lekcja powinna być zaplanowana i dopasowana do poziomu oraz potrzeb uczniów. Dobrze, żeby była ciekawa, wciągająca, poruszająca albo zabawna. Oprócz tego, trzeba być przygotowanym na sytuacje niespodziewane – uczniowie nie przygotują się do lekcji, zapomną przynieść to, co przynieść mieli, albo są zmęczeni. Czyli – nauczyciele przygotowują się do lekcji i zawsze powinni mieć w zanadrzu scenariusz awaryjny. Oprócz tego – sprawdzają kartkówki, wypracowania, zeszyty, testy, diagnozy, organizują wyjścia, kiermasze, dyskoteki, przedstawienia, prowadzą zajęcia wyrównawcze, kółka, przygotowują uczniów do konkursów itd. Biorą udział w posiedzeniach rady pedagogicznej, szkoleniach, konsultacjach, zebraniach, jeżdżą na wycieczki – nikt tego czasu nie rozlicza i nikt za ten czas nie płaci. Tak na marginesie, ja sam byłem bardzo zaskoczony, jak wielu nauczycieli nie lubi jeździć na wycieczki z uczniami (nie wspominając o ich organizacji). Ja bardzo lubię. Ale dla wielu to czas odebrany własnej rodzinie, spędzony na pilnowaniu, dbaniu o bezpieczeństwo uczniów, uprzedzaniu pomysłów, które mogą im wpaść do głowy z dala od domu i na uatrakcyjnianiu wyjazdu. Nauczyciele na wycieczkach nie odpoczywają aż tak, jak sobie często wyobrażają inni; zwykle niewiele śpią, a po powrocie najchętniej poszliby na krótki urlop.
To zawód podlegający nieustającej ocenie
Nie tylko ocenie dyrektora czy urzędnika kuratorium. Tutaj przynajmniej kryteria są w miarę jasne. Podlegamy też ciągłej ocenie ze strony uczniów i rodziców – a tu kryteria pozostają zagadką i często są niespójne. Przypomnę: kilkudziesięciu uczniów + rodzice.
Codziennie ocenia mnie co najmniej trzydziestka uczniów. “Za dużo pan zadaje”. “Za mało pan zadaje”. “Nie za ostro pan ocenia?”. “Pan jest zbyt łagodny”. “Ja bym wolała więcej gramatyki”. “Dlaczego nie zadaje pan nic do domu?”. “Moje dziecko nie ma czasu na ślęczenie nad książkami”.
No cóż, ile osób, tyle opinii. Taka praca.
To ogrom pracy papierkowej
Jest jej bardzo dużo. Musi być zrobiona i już. Każde działanie musi być podparte dokumentem. Przeprowadzasz z uczniem rozmowę wychowawczą – notatka. Kiedy uczeń się spóźnia, albo notorycznie przychodzi nieprzygotowany. Kiedy ma konflikt z kolegą. Kiedy nie wykonuje poleceń. Kiedy przyłapiesz go na paleniu papierosów. Każda rozmowa musi pozostawić ślad w papierach. Rozmawiasz z rodzicem – to samo. Chcesz zorganizować imprezę/apel/dyskotekę/zbiórkę makulatury – trzeba napisać plan, a później złożyć (pisemne) sprawozdanie. Chcesz zabrać uczniów na wycieczkę – plan, zgody od rodziców, wniosek o bilety, lista uczestników, czasem sprawozdanie. Wszystko na papierze, z podpisami i pieczęciami. Stawiasz jedynkę na semestr albo koniec roku? Pisemne uzasadnienie. Stawiasz szóstkę. Nie ma tak łatwo, w wielu szkołach statut stanowi, że też trzeba uzasadnić. Należy wykazać, że umiejętności ucznia wykraczają poza podstawę programową. Że nie dostał oceny celującej za zrobienie plakatu czy coś w tym rodzaju.
Chcesz zdobyć kolejny stopień awansu? Musisz przygotować teczkę z kilogramami notatek, scenariuszy lekcji, sprawozdań, podsumowań, wniosków. Kiedy uczyć? W tych dogodnych godzinach – od 8.
Nauczyciele zarabiają za dużo
Nauczyciel zarabia te umowne 2 000, ale przecież pracuje na dobrą sprawę na pół etatu (legendarne 18 godzin), w dogodnych godzinach, a oprócz tego ma dodatki. Ma wolne wakacje, ferie zimowe i wszystkie święta. Nie musi się martwić, że Wigilii nie spędzi z rodziną. W żadnej innej branży nie ma takich komfortowych warunków.
Komfortowe godziny pracy
Nawet jeżeli nauczyciel poza prowadzeniem lekcji ma inne obowiązki, to godzin pracy można pozazdrościć. Najwcześniej od 8. Nawet jeżeli od 7, to rzadko dłużej niż do 14. Resztę pracy może wykonać, kiedy tylko chce. W międzyczasie zdąży zaprowadzić własne dziecko do szkoły, zrobić zakupy, ugotować obiad itd. Chociaż są tacy nauczyciele, którzy twierdzą, że bardzo chętnie będą pracować tylko w szkole, od 8 do 16, to ja nie znam osobiście nikogo, kto by się na to zdecydował.
Wiele możliwości “dorobienia” do pensji
To prawda, wielu nauczycieli udziela korepetycji, łączy etaty w różnych szkołach, prowadzi kursy itd. Można na to znaleźć czas. I można na tym zarobić spokojnie jeszcze pół wypłaty. Są i tacy, którzy dodatkowo zarabiają po kilka tysięcy, a kolejkę uczniów mają ustawioną na dwa lata wprzód. Oczywiście, największe możliwości dorobienia mają ci najlepsi i najbardziej poszukiwani – językowcy, matematycy, fizycy. Ale i poloniści nie muszą żyć tylko za szkolną pensję.
Dodatki do wynagrodzenia
Oprócz “gołej” wypłaty nauczyciel może dostać dodatek za wychowawstwo (od września ma wynosić co najmniej 300 zł. brutto), dodatek motywacyjny (którego wysokość jest ustalana przez dyrektora: może wynosić od kilku do kilkuset złotych), po czterech latach pracy dodatek za wysługę lat (1% od wynagrodzenia zasadniczego za każdy rok pracy), ma szansę na nagrodę dyrektora, a raz w roku każdy otrzymuje “trzynastkę” (czyli 1/12 rocznego wynagrodzenia). Kolejne 10-20% można dostać za pracę w trudnych i uciążliwych warunkach (są to na przykład szkoły specjalne, zakłady karne albo klasy dwujęzyczne).
Zastępstwa również są dodatkowo płatne.
Nauczyciel kontraktowy (a takich jest najwięcej), ma zatem szansę zarobić 1885 zł za etat oraz:
- wychowawstwo: 250 zł (od września 2019)
- dodatek motywacyjny: 100 zł (ta kwota to może być równie dobrze 15, jak i 500 zł)
- dodatek za wysługę lat: 90 zł (jeżeli pracuje 5 lat)
- dodatek za trudne warunki pracy: 188,50 (jeżeli pracuje w klasie dwujęzycznej)
Czyli bez zastępstw, bez korepetycji i z bardzo ostrożnie wyliczonymi dodatkami nauczyciel z 5-letnim stażem zarobi 2 513 złotych.
Urlop i wycieczki
Jako opiekun nauczyciel nie płaci za udział w wycieczkach, więc za darmo może zwiedzić masę miejsc. Za darmo chodzi do kina, teatru, na wystawy, jeździ po kraju, a nierzadko za granicę. Urlop ma zawsze w sezonie. Nawet jeżeli nie są to pełne dwa miesiące latem (bo nie są), to i tak nikt mu nie każe jechać na wakacje w październiku. Nie pracuje w żadne święta. Zawsze może pójść na sylwestra i nie musi wysyłać własnych dzieci na półkolonie.
No to jak to jest?
Nauczyciele nie zarabiają AŻ tak mało, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. A mają możliwości, żeby zarabiać całkiem sporo. Lekką ręką licząc, nawet młody nauczyciel jest w stanie zarobić te 3-4 tysiące, jeżeli ma wychowawstwo, jeden etat w szkole i udziela prywatnych lekcji. Jeżeli chodzi o górną granicę zarobków – sky is the limit.
Z drugiej strony byłoby wspaniale, gdyby nauczyciele nie musieli dorabiać po lekcjach, zarobiliby te kilka porządnych tysięcy w jednym miejscu i mieli tyle czasu dla uczniów, ile trzeba.
A ja sam… A ja sam uważam, że praca w szkole to najlepsza praca pod słońcem. Wymagająca, pełna wyzwań i przygód, może niezbyt dobrze płatna, ale przynosząca tyle radości i satysfakcji, że chyba żaden inny zawód nie może się z nią równać no może oprócz blogowania!
Bibliografia:
1.https://pomorska.pl/zarobki-w-lidlu-po-podwyzkach-ile-zarabiaja-pracownicy-lidla-i-biedronki/ar/12961776
2.https://www.money.pl/gospodarka/dodatek-motywacyjny-pokazujemy-ile-wynosza-bonusy-do-nauczycielskich-pensji-6361414179801217a.html
3. http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19820030019/U/D19820019Lj.pdf
Co o tym myślisz?