Nareszcie jest lato, słońce, upał i wakacje! Najwspanialszy czas w roku dla uczniów i nauczycieli. Ten czas, którego nauczycielom tak wielu zazdrości. Nie 20, nie 26 dni urlopu. Pełne dwa miesiące, a nawet trochę więcej, bo wakacje rozpoczęły się w tym roku wyjątkowo wcześnie.
Niezupełnie 2 miesiące
Żeby uspokoić nastroje zazdrośników, nauczyciele nie mają aż dwóch miesięcy wakacji. Nie rozpoczynają urlopu wraz z wręczeniem ostatniego świadectwa.
Co prawda, rzeczywiście, ustawa, czyli Karta Nauczyciela gwarantuje nauczycielom urlop w czasie ferii szkolnych i wakacji. W tym czasie dyrektor może zobowiązać nauczyciela do przeprowadzenia egzaminów, prac związanych z zakończeniem starego i rozpoczęciem nowego roku szkolnego, do udziału w zebraniach rady pedagogicznej i w szkoleniach. Jednak, nadal zgodnie z Kartą Nauczyciela, wszystkie te obowiązki w czasie wakacji nie mogą zająć nauczycielowi więcej niż 7 dni. Nadal nie tak źle.
A jak to wygląda w rzeczywistości? Niepisana zasada jest taka, że nauczyciel pozostaje do dyspozycji dyrektora do połowy lipca i od połowy sierpnia. Tuż po zakończeniu roku szkolnego w szkołach odbywa się podsumowująca rada pedagogiczna, a oprócz tego nauczyciele porządkują sale, dokumenty, czasami biorą udział w rekrutacji i… uzupełniają braki w dokumentacji. W szkole jest bardzo dużo pracy papierkowej, na którą w ciągu roku zwyczajnie brakuje czasu. Początek wakacji to doskonały czas na porządki w papierach.
Druga połowa sierpnia to już praca pełną parą. Egzaminy poprawkowe, zebrania wychowawców, zespołów przedmiotowych, kolejna rada pedagogiczna, szykowanie programów itd.
I rzeczywiście, jeżeli nauczyciel jest doskonale zorganizowany i nie ma żadnych zaległości w dokumentacji (ja sam niewielu takich znam, ale są tacy – podziwiam i zazdroszczę), to może być wezwany do pracy w wakacje na te krótkie 7 dni. Ale nigdy nie będzie to 7 dni pod rząd. To będą pojedyncze dni w dowolnym momencie do 15. lipca i po 15. sierpnia. Sam pamiętam, jak po moim pierwszym roku pracy w szkole, pierwszego dnia wakacji odebrałem telefon ze szkoły: “Panie Michale, w dzienniku brakuje pana podpisu i kilku tematów. Proszę przyjechać i uzupełnić”. “Ale ja się pakuję na wyjazd. Nie mogę tego zrobić po powrocie?”. “Nie, należało wcześniej tego dopilnować”. Co było robić – pojechałem, uzupełniłem i podpisałem. To oczywiście drobiazg, chodzi mi tylko o to, że przez połowę wakacji może się okazać, że jesteś w szkole potrzebny.
Realnie nauczyciel może zaplanować wakacyjny wyjazd w samym środku wakacji.
Nie takie dolce
No właśnie – termin urlopu.
Tego nauczycielom wiele osób zazdrości tak samo, jak dwóch legendarnych miesięcy pełnej laby. Nie każdy “normalnie” pracujący dostanie w pracy miesiąc urlopu na przełomie lipca i sierpnia. Bądźmy uczciwi, rzadko kto taki urlop dostanie. Tutaj nauczyciele wygrywają. Poniekąd.
Oczywiście, urlop w środku lata to przywilej. Można z własnymi dziećmi pojechać na wakacje i porządnie odpocząć. Można korzystać ze wszystkich atrakcji, jakie oferuje pełnia sezonu – otwarte knajpki, wesołe miasteczka, festyny, koncerty, co kto lubi. Ale, z drugiej strony, nie każdy lubi wypoczywać wśród tłumów innych turystów, na dodatek wtedy, kiedy ceny (i temperatury) są najwyższe.
Nauczyciele nie mogą sobie swobodnie wybrać terminu wyjazdu. Nie pojadą na okazyjny cenowo czerwcowy albo wrześniowy turnus gdzieś na koniec świata. Nie pospacerują jesienią pustym brzegiem Bałtyku w poszukiwaniu bursztynu. Nie zorganizują sobie dwóch tygodniowych wyjazdów – jednego wiosną, a jednego jesienią – żeby zobaczyć więcej za mniej.
Ja rozumiem, że wszyscy nauczycielom tych wakacji zazdroszczą. Ale człowiek tak już jest skonstruowany, że lubi mieć wolność wyboru. I, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona: nauczyciele zazdroszczą innym wolności, a ci inni zazdroszczą nauczycielom długich wakacji w sezonie.
Co robi nauczyciel na wakacjach?
Ponieważ nauczyciel jest zwyczajnym człowiekiem, to wakacje spędza, jak każdy. Odpoczywa, wyjeżdża, uprawia sporty, odwiedza nowe miejsca. Spędza czas z rodziną i przyjaciółmi. Chodzi na wyprawy w góry i na dyskoteki. Rozkoszuje się lenistwem i wysypia do południa. Albo robi remont w domu.
Rzadko może naprawdę zaszaleć i nacieszyć się “anonimowością”. Moja koleżanka, poważna pani pedagog po 50., na zagranicznych wakacjach odważyła się spróbować raftingu. I tak, wysiadając z pontonu – zmęczona, lekko oszołomiona, bez makijażu, w stroju kąpielowym i z rozwianym niewyjściowo włosem – pierwsze, co usłyszała, to: “O, dzień dobry, pani profesor!”. I wakacyjne szaleństwo od razu straciło nieco uroku. Tak, nauczyciel nawet na wakacjach nie może sobie beztrosko pozwolić na pełen luz;)
Nauczyciele mają jeszcze jedną opcję spędzania wakacji (albo ich części), z której często korzystają. Czyli pracują. Jeżdżą na kolonie jako wychowawcy, są opiekunami na półkoloniach, prowadzą warsztaty, kursy wakacyjne, udzielają korepetycji. I to jest kolejna korzyść z pracy w tym zawodzie. Kto inny może sobie pozwolić na pełnoetatową pracę latem, otrzymując oprócz tego normalną wypłatę? Ale z drugiej strony, czy tak wielu chciałoby pracować podczas urlopu? No właśnie – jak zwykle, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Wielu nauczycieli wykorzystuje też część urlopu na dokształcanie – czytają, poznają nowe metody, kupują nowe pomoce na zbliżający się rok szkolny. I wielu z nich nie może się doczekać powrotu do szkoły. Bo nie zamieniliby tej pracy na żadną inną – nie tylko z powodu długich wakacji.
Nie ma sensu zazdrościć nauczycielom wakacji – jak wszystko w tym (i każdym innym) zawodzie, mają ogromne plusy, ale też parę słabych stron. Wszyscy – bez względu na długość urlopu – cieszmy się nim, odpoczywajmy i ładujmy baterie przed powrotem do codziennych obowiązków. I pamiętajmy, żeby ładować je tylko pozytywną energią:)
Ola
17 lipca, 2019Świetnie się Ciebie czyta! A czy Ty ciągle pracujesz w szkole?
Magda
4 sierpnia, 2020Fajny artykuł! Osobiście nie chciałabym brać przymusowego urlopu gdy ceny są najwyższe, choć jeśli nauczyciel jest też rodzicem, to dobrze jest mieć wolne przez większość wakacji. Moim zdaniem, ludzie nie zazdroszczą nauczycielom długich wakacji.
Praca państwowa ma swoje zalety: dostęp do nizejoprocentowanych pożyczek, różne zniżki itp. Nauczyciel nie zarabia wiele (lepiej jest w ministerstwach), ale jeśli się podliczy wszystkie godziny pracy w roku i obliczy stawkę godzinową, to nauczyciel w przedszkolu pracujący 25h/tyg zarabia na godzinę lepiej niż nie jeden pracownik banku, który tych godzin wyrabia min 40.
Jednak nie ma co zazdrościć. Każdy wybiera zawód, w którym się realizuje. Wielu osobom nie podoba się praca w szkole i wybierają inne sektory.
I tak najgorzej z urlopem mają hodowcy zwierząt! Mieszkam wśród wielu pasterzy, którzy nie mogą pozwolić sobie nawet na 1 dzień wakacji czy chorobowego, bo zwierzęta trzeba codziennie nakarmić, wydoić itd.
Pozdrawiam wszystkich nauczycieli, pasterzy i wszystkich innych! 🙂
Michał Walasek
19 sierpnia, 2020Również pozdrawiam. Ma to swoje plusy i minusy, tak jak napisałaś. Mi na wakacjach brakowało kontaktu z uczniami i takiej codziennej pracy szkolnej. Prawdą dla mnie jest to co powiedziała moja wykładowczyni, że urlop jest fajny, ale nie za długi bo i to przestaje być fajne.
Basia
25 sierpnia, 2023❤
Michał Walasek
26 sierpnia, 2023D
z
Michał
Luka Modric
18 czerwca, 2023Wezwał cię dyrektor, żebyś uzupełnił tematy i podpisy? Co za barbarzyńca, a ty przecież masz płatne dwa miechy wolnego, jak on mógł! A tak poważnie, co ty za bzdury tu wypisujesz, opiekun na koloniach itp. Ja też dorabiam, muszę to robić, tyle że muszę również zmieścić obie pracę w codziennym grafiku. Ludzie nie lubią was przez związki zawodowe i wieczne roszczenia. Z jednej strony wam tak źle, z drugiej, trzymacie się nauczycielstwa rękami i nogami. Coś czuję, że rynek pracy by was brutalnie zweryfikował, no ale związki do tego przecież nie dopuszczą 🙂
Anna
23 czerwca, 2023Jak się ma dzieci w wieku szkolnym to i tak nie można wziąć urlopu we wrześniu i czerwcu, więc to nie jest dla mnie minus pracy nauczyciela. A myślę, że ilość wolnego w szkole przeszkadza właśnie najbardziej rodzicom dzieci w wieku szkolnym.
Moja mama była nauczycielką i całe wakacje spędzała z nami. Nigdy nie była wzywana do szkoły poza radą pedagogiczną, czyli w praktyce była te dwa miesiące urlopu.
Kolejny plus w pracy nauczyciela to taki, że nikt go nie wyrzuci za dużą ilość zwolnień lekarskich, a w szkole moich dzieci to istna plaga.
Dla porównania jak ja wzięłam w roku 14 dni zwolnienia na dzieci to byłam na dywaniku u dyrekcji (pracuje w prywatnej firmie). Nauczyciel mojej córki bierze w miesiącu po dwa, czasem trzy tygodnie w miesiącu przez ostatnie 2 lata i nadal pracuje… Inni podobnie, tydzień w miesiącu to standard. Przynajmniej w szkole moich dzieci i u moich znajomych.
Wychowawczyni córki dwa miesiące temu złamała środkowy palec u lewej ręki i jest na zwolnieniu dwa miesiące! (codziennie córkę wozi samochodem do szkoły). Dla porównania, mój kolega z pracy że złamaną ręką w gipsie chodzi do pracy.
Wolałabym mieć wolne dwa miesiące i być do dyspozycji dyrekcja przez miesiąc niż mieć na cały rok 26 dni urlopu.
Ja po wypisaniu urlopu (dwóch tygodni, których też nie mogłam wziąć kiedy chcę) do końca lipca będę miała już wykorzystany cały 26dniowy urlop na ten rok. I to wyłącznie na opiekę nad dziećmi.
Może część nauczycieli pracuje w dni wolne od zajęć, ale na pewno nie wszyscy.
W tym roku egzaminy 8 klas trwały u nas 3 dni, a u nas było 5 dni wolnych. (Opieka świetlicowa to koszmar w tym czasie, córka przez 6 godzin oglądała filmy leżąc na podłodze, bo tyle było dzieci.) Dwa ostatnie tygodnie szkoły moje dzieci były po 3 godziny dziennie w szkole, bo nie było lekcji …
Reasumując: Jak się ma dzieci w szkole, dobrze być nauczycielem. Jak jesteś rodzicem pracującym na cały etat nie w budżetówce to człowiek musi się nakombinować bardzo by zapewnić dzieciom opiekę.
Paula
8 stycznia, 2024Super jest to ogolno powszechne pojęcie Polaków że nauczyciel pracuje mniej bo 18h albo 22h lekcyje. A sprawdziany i różne inne materiały drukują się same i sprawdzają też. pani w biurze ma za to płacone i ciężko pracuje 40 godzin. Ale jak nauczyciel ma obowiązki w klasie i po za klasa to te po za klasa to już nie jest praca ????
Michał Walasek
15 stycznia, 2024Dzięki! Praca nauczyciela to nie tylko lekcje – to także przygotowania, sprawdziany i praca poza klasą. Cały proces dydaktyczny pochłania znacznie, a przecież nauczanie to też pedagogika…